Żyjemy w stanie codziennej hipnozy. Taka jest natura ludzka. Zamiast dostrzegać rzeczywistość, która jest piękna, ale i groźna, narzucamy na nią banalne nalepki. Rolą sztuki jest odsłonięcie tej rzeczywistości, choćby na chwilę.
Język to szczególna tajemnica, skoro wszystko u ludzi płynie językiem. Słowami układamy tę sieć, umawiamy się na grupową hipnozę. Język jest jak dekoracje w teatrze, za którymi szykuje się przedstawienie. A dobra poezja ściąga maski, zrywa kurtynę, jest instrumentem olśnienia, buntuje przed banałem i ujawnia kłamstwo. Sięga tam, gdzie żaden dowód logiczny się nie przebije. Jest w niej coś z magicznych inkantacji i starożytnych pieśni. Ojciec uważał, że coś przez niego przemawia, a on to tylko szlifuje. Dobrze, żeby młodzi czytali właśnie taką poezję.
Anthony Miłosz
Całość tekstu >>>
Czy Czesław Miłosz może być rzeczywiście zagrożeniem dla ideologii obozu władzy?